Gwiazda Śmierci (Death Star)
Gwiazda Śmierci była częścią planu Imperatora mającego na celu silniejsze podporządkowanie sobie całej Galaktyki. Ta potężna stacja bojowa wyposażona została w laser o niezwykle dużej mocy, mogący jednym strzałem zniszczyć całą planetę, nawet z aktywnymi systemami obronnymi. Nikt nie odważyłby się sprzeciwić władcy Imperium i wspierać buntowników, mając w perspektywie anihilację własnego świata jako odwet, dzięki czemu stosowana przez rebeliantów partyzancka taktyka walki straciłaby rację bytu. Imperator miał też pewne wątpliwości względem lojalności części jednostek Marynarki Imperialnej, szczególnie po wymierzonym w niego i Vadera buncie kilku moffów. Pojedyncza, wszechpotężna stacja bojowa dawała możliwość większego uniezależnienia się od innych formacji wojskowych i zepchnięcia ich do roli drugorzędnej i wspierającej.
Idea skonstruowania tej stacji bojowej, wyposażonej w broń zdolną niszczyć planety, poczęła się w głowie Raitha Sienara jeszcze za czasów Starej Republiki, około 30 lat przed bitwą o Yavin. O pomyśle opowiedział on Wilhuffowi Tarkinowi, a ten - mimo początkowych oporów Sienara, który uważał projekt za zbyt mało praktyczny - postanowił zaprezentować go ówczesnemu Wielkiemu Kanclerzowi Republiki, którą to godność sprawował wówczas niejaki Palpatine. Ekspedycyjna Planetoida Bojowa - stukilometrowa kula z dwiema mniejszymi kulami na biegunach i umieszczonym w osi superlaserem spodobała się najwyższemu decydentowi, który w efekcie zlecił pomysłodawcom potajemne kontynuowanie prac koncepcyjnych.
Wykonanie konkretnego projektu technicznego - a przede wszystkim opracowanie wystarczająco wydajnego i zaawansowanego reaktora hipermaterii, który byłby zdolny zasilać planowaną superbroń - przypadło inżynierowi Bevelowi Lemeliskowi wraz z zespołem insektoidalnych mieszkańców Geonosis przydzielonych przez Poggle'a Mniejszego. Lemelisk zaprosił również do współpracy twi'lekańskiego naukowca Tola Sivrona, który pomógł w rozwiązaniu części problemów wiążących się z nowym, eksperymentalnym projektem. To mniej więcej w tym właśnie okresie stacja bojowa przybrała ściśle kulisty kształt, który miała już zachować.
Plany opracowane na Geonosis ledwo ocalały z bitwy w roku 22 BBY, wywiezione z planety w ostatniej chwili przez hrabiego Dooku. Ten przekazał je Darthowi Sidiousowi, dzięki czemu Palpatine mógł przystąpić do kolejnego etapu tworzenia Gwiazdy - prac konstrukcyjnych. Te zaś stały się dużo łatwiejsze w chwili, kiedy ogłosił się on Imperatorem.
Stacja bojowa zaczęła powstawać na obrzeżach układu Geonosis, nadzorowana przez Wilhuffa Tarkina. Prace nad nią przedłużały się jednak niemal w nieskończoność - zarówno ze względu na braki technologiczne i materiałowe, jak i na pojawiające się mimo prób zachowania najściślejszej tajemnicy przecieki oraz sabotaże ze strony przeciwników Nowego Ładu. Projekt pochłaniał gigantyczne ilości kredytów, zdążył zmienić lokalizację najpierw na Seswennę, później na Patriim, a nie wydawał się zbliżać do końca. Niektórzy zaczęli podejrzewać, że może być nawet po prostu niemożliwy do wykonania.
Kolejny etap powstawania bojowej stacji kosmicznej nie jest zbyt dobrze udokumentowany i znane są przynajmniej dwie wersje jej historii. Według jednej, Tarkin wraz z Lemeliskiem postanowili stworzyć najpierw działający prototyp, który pozwoli udowodnić, że koncepcja jest w ogóle wykonalna. W Laboratorium Otchłani zgromadzili zespół zdolnych naukowców i inżynierów, którzy zabrali się za konstruowanie okrojonej wersji Gwiazdy Śmierci. Ekipa ta dokładnie przejrzała plany opracowane na Geonosis, usprawniając projekt i eliminując wykryte błędy. Następnie podjęto prace konstrukcyjne, które doprowadziły do stworzenia "prototypu Gwiazdy Śmierci" - gigantycznej kuli o ażurowej konstrukcji, wyposażonej w napęd i pierwszy działający superlaser. Sukces tego przedsięwzięcia oznaczał zielone światło dla "dużej" Gwiazdy Śmierci i Jej wstrzymaną tymczasowo budowę ponownie rozpoczęto, tym razem na orbicie więziennej planety Horuz w układzie Despayre.
Druga wersja historii wiąże się z osobą Orsona Krennica, naukowca i dyrektora projektów, który został mianowany przez Tarkina szefem projektu DS-1. To on miałby werbować po całej Galaktyce najtęższe umysły wśród naukowców i inżynierów, tworząc z nich zespoły zajmujące się rozwiązywaniem kolejnych problemów konstrukcyjnych. Pracując nierzadko w izolacji i nie wiedząc przynajmniej z początku o ostatecznym celu swoich działań, mieli oni na przestrzeni ponad półtorej dekady doprowadzić w końcu dzieło Gwiazdy Śmierci do końca.
Tak czy inaczej, pod nadzorem Tarkina, a czasami również Dartha Vadera (który na swój niepowtarzalny sposób "motywował" budowniczych) budowa - wykonywana w znaczącej mierze siłami niewolników, w tym znaczącej ilości Wookieech - posuwała się do przodu. W końcu nadszedł pamiętny rok 0 BBY, a stacja bojowa była gotowa do akcji
Główną bronią Gwiazdy Śmierci był oczywiście superlaser, owoc trwającego długie lata projektu Hammertong. Jego gigantyczna soczewka skupiająca miała być początkowo umieszczona na równiku stacji, jednak w końcu przeniesiono ją na jej górną półkulę, w związku z czym trzon broni został osadzony pod kątem do osi Gwiazdy Śmierci i jej głównego reaktora. Wytwarzane przez soczewkę pole kyber tworzyło swego rodzaju kokon energetyczny, w którym magazynowana była energia wysyłana przez osiem emiterów zasilanych z kryształów kyber i zakończonych kryształami wzmacniającymi. Po zmagazynowaniu w kokonie wystarczającej ilości energii ze środka talerza emitowano kolejną, niewidzialną wiązkę promieniowania przebijającą powłokę tego swoistego rezerwuaru mocy i - w przypadku zachowania odpowiednich parametrów pola - powodując wyemitowanie zmagazynowanej energii w kierunku celu. Promień przepalał płaszcz planety i docierał bezpośrednio do jej jądra, a wpompowana w nie gigantyczna energia powodowała eksplozję rozrywającą planetę na strzępy.
Przy pierwszych eksperymentach podczas otwierania ognia emisja mocy była tak duża, że nie starczało jej dla innych systemów pokładowych stacji - w tym dla tych odpowiedzialnych za osłony czy podtrzymywanie życia. Co więcej, wystrzał generował silne zakłócenia pola magnetycznego i grawitacyjnego grożące rozerwaniem Gwiazdy na strzępy, a na dodatek każde najmniejsze przesunięcie jednego z ośmiu promieni - wynikające chociażby z nieznacznego rozkalibrowania kryształu wzmacniającego - groziło wywołaniem efektu rozpraszania wstecznego wiązki centralnej superlasera, a w rezultacie, jak można się domyślać, całkowitym unicestwieniem stacji bojowej. Z tych względów o ile superlaser nominalnie byłby w stanie oddać strzał o pełnej mocy raz na 8 godzin, o tyle realnie możliwe było strzelanie do planet raz na 24 godziny - tyle czasu zajmowała diagnostyka i rekalibracja wszystkich niezbędnych urządzeń. Natomiast kiedy strzał taki został już oddany, był w stanie zniszczyć całą planetę, nawet chronioną tarczami planetarnymi.
Jako dodatek do superalsera stację bojową wyposażono w odpowiedni zestaw uzbrojenia do walki z mniejszymi jednostkami - przy czym "mniejsze" oznacza tu również i ciężkie krążowniki. Gwiazda Śmierci dysponowała w sumie 15 tysiącami turbolaserów dwóch typów (samodzielnych i pogrupowanych w baterie), mniejszego kalibru działami laserowymi i jonowymi, nie zapomniano też o odpowiedniej ilości emiterów promienia ściągającego, mających za zadanie przechwytywać i unieruchamiać wrogie jednostki. Pewną wadą tego uzbrojenia był fakt, który ujawnił się dopiero podczas bitwy o Yavin: broń energetyczna nie była skalibrowana do walki z myśliwcami kosmicznymi i nie nadążała za ich gwałtownymi manewrami.
W hangarach Gwiazdy poza 7200 myśliwcami znalazła się odpowiednia ilość promów szturmowych (3600), barek desantowych (1860), kanonierek (2840), promów, holowników, barek towarowych i innych jednostek wsparcia (w sumie 13 000), a także cztery krążowniki uderzeniowe(!), na wypadek, gdyby potrzebne okazało się niewielkie wsparcie floty. Ponadto na pokładzie stacjonowało zgrupowanie wojska rozmiarami i wyposażeniem odpowiadające standardowej armii sektora, dodatkowo wzmocnione oddziałami szturmowców zero-g i innymi wyspecjalizowanymi jednostkami. W sumie Gwiazda Śmierci dysponowała 1400 AT-AT, 1400 AT-ST, 178 ruchomymi posterunkami dowodzenia, 1420 czołgami repulsorowymi, 355 latającymi fortecami i 4843 Juggernautami.
Wejścia do hangarów oraz silniki napędu głównego umieszczono na obwodzie Gwiazdy, w ogromnym równikowym "kanale". Poza tą właśnie sekcją (i kilkoma innymi wyjątkami) pokłady zdecydowano się zbudować koncentrycznie, tworząc jakby wielką "cebulę" z centrum sztucznej grawitacji mieszczącym się w geometrycznym centrum stacji bojowej - tak więc Gwiazda przypominała pod tym względem raczej planetę niż statek kosmiczny. Całość podzielono na 24 oddzielnie zarządzane sektory, z których każdy dysponował własnymi obszarami mieszkalnymi, hangarami, więzieniami, szpitalami, koszarami, kantynami itp. Główny środek poruszania się po całej instalacji stanowiła rozbudowana sieć turbowind, wspierana przez sieć ekspresowych transporterów szynowych dla oficerów. Dowodzenie całą stacja odbywało się z głównego mostka umieszczonego tuż nad niecką emitera superlasera.
Stanowisko dowódcy całej stacji otrzymał wielki moff Tarkin, twórca słynnej Doktryny Strachu, znany już wcześniej z bezwzględności i okrucieństwa. Nadzieję na to stanowisko miał wprawdzie dyrektor Krennic, przekonany o swoim kluczowym znaczeniu dla projektu oraz nieświadomy siły koneksji Tarkina, kres jego karierze położył jednak niefortunny incydent związany z osobą jednego z naukowców, Galena Erso, który doprowadził do wycieku informacji o stacji i kradzieży jej planów z imperialnej cytadeli na Scarif. Podwładnymi i równocześnie "konsultantami" Tarkina ze strony Marynarki Wojennej oraz Armii Imperialnej byli odpowiednio admirał Motti oraz generał Tagge.
Mimo całej jej potęgi i czasu poświęconego na jej zbudowanie, szlak bojowy Gwiazdy Śmierci nie był zbyt długi. Pierwszy strzał, przy użyciu mocy jednego zaledwie reaktora, oddała ona w księżyc Jedha (skądinąd jedno z bogatszych do tego czasu źródeł kryształów kyber), niszcząc historyczne miasto i sanktuarium Mocy znane jako NiJedha. Promień superlasera przebił się przez płaszcz i spowodował lokalny kataklizm i falę uderzeniową, która spustoszyła znaczny obszar wokół miasta, dodatkowo przysypany jeszcze masami skalnymi wyrzuconymi w powietrze podczas eksplozji. Podobny los spotkał planetę Scarif, z której grupa rebeliantów dowodzona przez Jyn Erso, córkę jednego z imperialnych naukowców, zdołała jednak w ostatniej chwili przesłać skradzione plany Gwiazdy Śmierci do walczących na orbicie sił Sojuszu Rebeliantów, dowodzonych przez admirała Raddusa na krążowniku gwiezdnym MC75 Profundity. W tym ataku poza rebeliantami zginął również dyrektor Krennic, który na miejscu badał ślady zdrady Galena Erso, a następnie usiłował udaremnić misję jego córki.
Historia pozyskania przez Sojusz planów stacji bojowej też ma zresztą przynajmniej dwie wersje. Według drugiej z nich, kiedy prace nad Gwiazdą dobiegały końca, wieść o tym dotarła za pośrednictwem informatora na Ralltiirze do dowództwa Sojuszu Rebeliantów. Rebelianci starali się wstrzymać, lub chociaż opóźnić oddanie DS-1 do służby, jednak nie było to łatwe ze względu na znacząco wzmocnione środki bezpieczeństwa i poziom tajności projektu. Wprawdzie w końcu udało się wykryć plac budowy i przeprowadzić kilka aktów sabotażu oraz przynajmniej jeden poważniejszy atak, dokonany z użyciem Fortressy - przerobionego na lotniskowiec pancernika typu Lucrehulk przenoszącego X-wingi, jednak wiadomo było, że jest to za mało. Rebelianci postanowili za wszelką cenę zdobyć plany Gwiazdy Śmierci, aby odkryć jakąś możliwość jej zniszczenia. Ze względu na wagę oraz utajnienie projektu nie było to proste, ale stopniowo z różnych źródeł uzyskano mniej lub bardziej dokładne dane dotyczące tej broni - największe owoce przyniosła infiltracja przez Kyle'a Katarna imperialnej bazy na planecie Danuta oraz akcja oddziału powstańczego na Toprawie, chociaż mówi się również o przechwyceniu planów przesyłanych przez imperialną sieć transmisyjną dzięki podstawieniu przejętych i przeprogramowanych przez rebeliantów satelitów komunikacyjnych, wymienia się również nazwisko Rianny Saren oraz historię buntu przymusowych pracowników na Gwieździe Śmierci, którzy przed pacyfikacją przez 501 Legion Szturmowców mieli zdążyć wysłać Sojuszowi pozyskane przez siebie plany. W międzyczasie natomiast w ramach testów wyposażenia stacja bojowa kilkoma strzałami zniszczyła planetę Horuz i była gotowa do publicznej prezentacji swojej mocy.
Tak czy inaczej wszystkie tropy zbiegają się na korwecie Tantive IV i w osobie księżniczki Leii z Alderanu, w której ręce trafiły te krytyczne dla istnienia Sojuszu Rebeliantów materiały. Mimo przejęcia statku przez siły Imperium, plany trafiły w końcu do kwatery głównej Sojuszu na Yavinie IV i tam zostały poddane drobiazgowej analizie technicznej. Niemal w ostatniej chwili przed pojawieniem się Gwiazdy w układzie Yavina, generał Jan Dodonna odkrył słaby punkt imperialnej machiny bojowej - pomocniczy szyb chłodzący reaktora, chroniony wprawdzie tarczą energetyczną, ale nie cząsteczkową, gdyż uniemożliwiłoby to pozbywanie się nadmiaru ciepła. Jeśli udałoby się wprowadzić przez ten szyb torpedy protonowe, mogły one dotrzeć do samego rdzenia reaktora i spowodować anihilację całej stacji bojowej.
Skąd wziął się tam ten szyb oraz dlaczego niewielka torpeda mogła zniszczyć cały reaktor? Zadbał o to Galen Erso, przez półtorej dekady pracując przy budowie stacji, a równocześnie tworząc jej piętę achillesową. To dzięki niemu główny reaktor była nadzwyczaj wydajny, ale równocześnie tak niestabilny, że niewielki niezaplanowany dopływ energii musiał doprowadzić do eksplozji. Erso wykorzystał również swój talent do manipulacji biurokratycznych w projekcie i grając na ambicjach poszczególnych decydentów zdołał doprowadzić do zaakceptowania decyzji o zbudowaniu kanału wentylacji termicznej i - co ważniejsze - do praktycznego pominięcia przy tym automatycznych procedur audytu bezpieczeństwa.
Po demonstracji siły w układzie Alderaanu Gwiazda Śmierci ruszyła ku następnemu celowi - wykrytej dzięki umieszczonej na statku Hana Solo pluskwie głównej bazie rebelii umiejscowionej na czwartym księżycu planety Yavin. Wielu przekonanych było, że po wyeliminowaniu tego celu DS-1 miała zająć się planetą Mon Calamari...
Bitwa o Yavin stała się jednak jednym z punktów zwrotnych w historii Galaktyki. Eskadry myśliwców rebelianckich przypuściły atak na powierzchnię Gwiazdy, wykorzystując jej słabe przygotowanie do działań przeciwlotniczych oraz niemal całkowity brak eskorty. Przekonani o swoim bezpieczeństwie imperialni dowódcy nie wysłali nawet przeciw nadciągającym X- i Y-wingom głównych sił myśliwskich, do akcji ruszyła jedynie grupa przydzielona pod bezpośrednie rozkazy Dartha Vadera. Atak poprowadzono dwukierunkowo. Rebelianckie eskadry Niebieskich i Zielonych uderzyły na kryształy wzmacniające emiterów turbolasera licząc na ich uszkodzenie - chociaż tak naprawdę odpowiednią do tego siłą ognia dysponowały jedynie okręty liniowe, których Sojusz w okolicy nie miał, a gdyby nawet miał, to nie miałyby one jak przedrzeć się przez obronę Gwiazdy. Eskadra Złotych (Y-wingi) oraz Czerwonych (na X-wingach) ruszyła natomiast do ataku na szyb wentylacyjny. Kilka pierwszych ataków zakończyło się porażką, a myśliwce Sojuszu były regularnie niszczone w wąskiej przestrzeni kanionu przez wrogie TIE. Dopiero biorącemu udział w ostatnim nalocie Luke'owi Skywalkerowi udało się trafić torpedą protonową w szyb reaktora, co spowodowało zniszczenie Gwiazdy Śmierci i śmierć jej głównego promotora - wielkiego moffa Tarkina.
Utrata Gwiazdy była dla Imperium wielkim ciosem, a dla rebelii - sukcesem, który pokazał Galaktyce, że Sojusz jest liczącą się siłą i ma realne szanse w walce o obalenie Palpatine'a. Paradoksalnie jego skutkiem było też jednak wzmocnienie Marynarki Imperialnej, która zepchnięta została przez Gwiazdę Śmierci niejako na boczny tor, a teraz znowu stała się główną siłą bojową Imperium. Tymczasem jednak daleko na Zewnętrznych Rubieżach Galaktyki powstawało już drugie wcielenie imperialnej superbroni druga, ulepszona Gwiazda Śmierci.
Gwiazda Śmierci miała 120 kilometrów średnicy, dopóki w 1998 roku niespodziewanie nie urosła do 160 km dzięki Niesamowitym przekrojom (najprawdopodobniej z inicjatywy Curtisa Saxtona). W 2013 roku wróciła do dawnych rozmiarów dzięki Owner's Workshop Manual Haynesa, co zostało potwierdzone w Imperial Handbook z 2015 roku. W 2016 roku przewodnik po Łotrze 1 znowu mimochodem zmienił to na 160 kilometrów, a my zaczynamy już mieć dość...
Nieco problemów jest też, jak się okazuje, z superlaserem Gwiazdy: zarówno jego mocą, jak i szybkostrzelnością:
Moc superlasera w podręcznikach do SW RPG wydawnictwa WEG z reguły wynosi 16D (w skali death star) - tak publikują to Movie Trilogy Sourcebook (1993), Galaxy Guide 1: A New Hope (1995), SW Adventure Journal (1996 - errata do wcześniejszych danych technicznych) oraz Trilogy Sourcebook (1997). Jedyna istniejąca porządna monografia Gwiazdy, Death Star Technical Companion (wydana powtórnie bardzo wcześnie, w 1993, równolegle z Movie Trilogy SB i przed późniejszymi źródłami) jako jedyne źródło podaje jednak (na str. 17 w drugiej edycji) 12D - być może dla odróżnienia od 16D zawsze przysługujących drugiej Gwieździe Śmierci. Byłaby to w zasadzie kwestia kosmetyczna, biorąc pod uwagę, że osłony planetarne legitymują się wartościami rzędu 3D, gdyby nie fakt, że taka różnica w danych wpływa bezpośrednio na szybkostrzelność...
Jeżeli chodzi o szybkostrzelność mianowicie, to wszystkie podręczniki WEG zgadzają się co do tego, że pierwsza Gwiazda Śmierci mogła strzelać wyłącznie pełną mocą superlasera, a ładowała go z prędkością 2D na godzinę. Daje to maksymalną szybkostrzelność o wartości jednego strzału na 8 godzin (według większości źródeł, w tym najnowszych WEG), lub 1 strzału na 6 godzin (jeżeli przyjąć mniejszą moc maksymalną według SWTC - patrz wyżej). Na potrzeby opisu postanowiliśmy więc uznać dane z Technical Companion za anomalię i trzymać się tych powszechniejszych i równocześnie nowszych.
Aby jeszcze utrudnić sprawę, Star Wars Technical Journal (1995) podaje, że DS mogła strzelać nawet co minutę przy niskiej mocy do zwalczania okrętów i raz dziennie przy pełnej mocy dla niszczenia planet - co stoi w całkowitej sprzeczności z tym, co podawały materiały WEG. Można by przyjąć, że SWTJ odnosi się do DS 2, jednak chwilę później pisze on o wymiarach wynoszących 120 km - a więc ewidentnie tyczy się to pierwszej stacji. Książka Death Star (2007) również opisuje, że Gwiazda Śmierci była w stanie emitować wiązkę niepełnej mocy - miało to miejsce podczas testów i pozwoliło w trzech strzałach zniszczyć planetę Despayre. W końcu w The Essential Guide to Warfare (2012) powtórzone jest, że DS z pełną mocą mogła strzelać jedynie raz na 24 godziny, a ograniczenie to wynikało nie tylko z tempa odtwarzania niezbędnych zapasów energii, ale i z innych powodów, które wymienione są w naszym opisie. Tak więc sprawę możemy uznać za w dużej mierze wyjasnioną...
pełna nazwa: | Death Star - DS-1 Orbital Battle Station | producent: | Imperial Department of Military Research/Sienar Fleet Systems |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Gwiazda Śmierci - Orbitalna stacja bojowa DS-1 | w slangu: | - |
prędkość: | 1 | wytrzymałość: | 15000 |
w atmosferze: | osłony: | 2000 | |
hipernapęd: | 4 | zwrotność: | -36 |
uzbrojenie: |
|
długość: | 120 000 m |
rozpiętość: | |||
załoga: | 322 951 (w tym strzelcy: 57276) | ||
pasażerowie: | 843 342 | ||
ładowność: | ? t | ||
cena (nowy): | |||
używany: | |||
w użyciu od / do: | 0 BBY (oddana do służby) | 0 ABY (zniszczona w bitwie o Yavin) |
Sluis Van? Zawsze tam tankuję! No, frachtowiec tankuję.